Większość z wędkarzy marzy o złowieniu medalowej sztuki. W oczach spinningistów na uznanie zasługuje metrowej długości szczupak albo 50-cio centymetrowy okoń. Ja natomiast jestem karpiarzem, dla mnie nie liczą się centymetry tylko kilogramy, dlatego moim marzeniem było złowienie karpia z cyfrą 2 z przodu wagi. Oczywiście żebym był w pełni usatysfakcjonowany najlepiej jakby taki karp został złowiony w wodzie PZW, a nie w komercyjnym łowisku, czy prywatnym stawie.
Ta wyprawa zaczęła się dość pechowo. Po dotarciu na łowisko okazało się że podczas pakowania w pośpiechu nie zabraliśmy pompki do pontonu, a to oznaczało stratę cennego czasu który mogliśmy wykorzystać na sondowanie nowej wody i wytypowanie miejscówek do położenia zestawów. Niezaplanowany powrót do domu po pompkę spowodował, że miejscówek szukaliśmy już po zmroku i dopiero około godziny 20.30 zestawy z kulkami wylądowały w wodzie. Miejscówki były oddalone od brzegu o około 150-200 metrów w okolicach zwalonych do wody drzew.
Strona 1 z 2