
Dwa BMX'y i czerwony składak mkną po wale, wzdłuż starego koryta Warty, pozostawiając za sobą tumany kurzu, które niczym poranna rosa osiadają na pobliskiej łące. To koledzy z jednego osiedla, którym dziadek jednego z nich zaszczepił bakcyla jakim jest wędkarstwo. Jadą prosto przed siebie nie zwracając uwagi na nic, niczym konie z klapkami na oczach. Nie ma się co im dziwić, wyrwali się z domu na piknik poza miasto, bez rodziców, bez obowiązków, tylko woda, trawa, śpiew ptaków no i oczywiście ryby, wielkie ryby, które pływają w starorzeczu Warty.