Drukuj

„Krwawy księżyc” i karp 20+

15. 10. 07
Wpis dodał: Kulashaker
Odsłony: 8333

karp2001Większość z wędkarzy marzy o złowieniu medalowej sztuki. W oczach spinningistów na uznanie zasługuje metrowej długości szczupak albo 50-cio centymetrowy okoń. Ja natomiast jestem karpiarzem, dla mnie nie liczą się centymetry tylko kilogramy, dlatego moim marzeniem było złowienie karpia z cyfrą 2 z przodu wagi. Oczywiście żebym był w pełni usatysfakcjonowany najlepiej jakby taki karp został złowiony w wodzie PZW, a nie w komercyjnym łowisku, czy prywatnym stawie.

Po ładnych kilku latach karpiowania i setkach godzin spędzonych w oczekiwaniu na to jedno, jedyne, wymarzone branie, uświadomiłem sobie że nie będzie to takie proste zadanie. Co jakiś czas moim kolegom z teamu i również mi, trafiały się ładne karpie lecz zawsze trochę brakowało do tej wymarzonej wagi. Działo się tak pewnie dlatego, że tak dużych karpi nie ma zbyt dużo w wodach zarządzanych przez PZW i są one bardzo ostrożne. Wszystko to powodowało, że rzadko dają się oszukać karpiowym zestawom. W końcu okazało się jednak, że życie napisało swój własny scenariusz i wszystko stało się możliwe. Moja wytrwałość i cierpliwość zostały wynagrodzone.

karp2010

Działo się to w noc poprzedzającą bardzo rzadkie i ciekawe zjawisko jakim jest całkowite zaćmienie księżyca. Szczęśliwy zestaw miałem wywieziony bardzo daleko od brzegu , a na włosie wisiała moja ulubiona kulka Solar Quench, która dała mi już kilka dużych ryb. Branie nie było zbyt energiczne, zaledwie jedno pojedyncze piknięcie, po którym szybko zaciąłem rybę. Od razu wiedziałem, że mam do czynienia z godnym przeciwnikiem. Pierwsze sekundy holu były decydujące dla końcowego sukcesu, gdyż musiałem szybko i siłowo odciągnąć rybę od podwodnych zawad, w których zbyt wcześnie ten hol mógłby się zakończyć. Miałem jednak fart, gdyż ryba wypłynęła na otwartą wodę i moje szanse wyholowania jej wzrosły o kilkadziesiąt procent. Pozostała część holu to marzenie każdego wędkarza. Karp murował ostro do dna i robił długie odjazdy. Jednak hol z pontonu dawał mi nad nim sporą przewagę. Minuty mijały, a ja nie mogłem oderwać karpia od dna. Przeszło mi nawet przez myśl, że mogę mieć do czynienia nie z karpiem tylko z sumem. Kilka razy miałem rybę już blisko pontonu lecz wciąż pływała ona blisko dna. Po 30 minutach w końcu się pokazał na powierzchni i już wiedziałem że to tylko kwestia czasu i zobaczę go w pełnej okazałości.

karp2006

Nie myliłem się. Kolega sprawnym ruchem podebrał karpia, a ja w tym momencie byłem najszczęśliwszym człowiekiem na tej planecie. Najlepsze jest to, że nie wiem dokładnie ile ten karp ważył i nigdy się już tego nie dowiem, bo z powodu braku wagi nie został on zważony. Miałem tylko przy sobie miarkę, która pokazała 96 centymetrów. W swoim karpiowym życiu widziałem już karpie 20 kilogramowe i jak go tylko ujrzałem wiedziałem, że jest on jednym z nich. Gdyby jednak okazało się, że brakowało mu kilku dekagramów do tych wymarzonych 20 kilogramów i tak nie miałoby to dla mnie żadnego znaczenia, gdyż ten karp jest największym jakiego do tej pory udało mi się złowić. Mam tylko nadzieję, że na następnego karpia 20+ nie będę musiał czekać aż 18 lat do następnego „krwawego księżyca”, a dla niedowiarków postanowiłem, że złowię tego samego karpia po prostu jeszcze raz za rok, w następnym sezonie i wtedy na pewno już go zważę.

Poniżej prezentuję kilka innych ryb złowionych podczas tej zasiadki.

karp2011 karp2015 karp2016

 

Radek Kulczycki
www.moczykije.pl