
Od czasu do czasu na portalach karpiowych pojawiają się artykuły, w których autorzy opisują swoje sposoby wykonania kulek – podają składy miksów, dodatki, przepisy, opisują jak krok po kroku wykonują wszystkie czynności, ilustrując je często zdjęciami czy nawet krótkimi filmami. Przy okazji tego artykułu chciałem podziękować tym wszystkim osobom, za poświęcony czas, włożoną pracę i chęć dzielenia sie z innymi swoja wiedzą, pomimo tego iż często spotykają się z różnymi słowami krytyki ze strony tych , co wszystko wiedzą „najlepiej”.
W tym artykule nie będę opisywał jak robić kulki od strony technicznej, czyli omawiania składników, podawania przepisów czy samego sposobu wykonania. Zajmę się nieco innym, ale bardzo ważnym aspektem.
Zdecydowana większość polskich karpiarzy, łowi na gotowe, kupowane kulki. Wielu z nich próbowało jednak kiedyś robić własne kulki, ale niestety zniechęcili się. Poniesione koszty, nieudane próby i brak konkretnych efektów spowodowały iż zrezygnowali z robienia kulek we własnym zakresie.
Wykonanie kulek, wbrew pozorom, nie jest łatwym zajęciem. Napotykamy wiele problemów, które nakładają się, przez co wzajemnie się potęgują. Rozpoczynając robienie kulek często od razu „rzucamy sie na głęboka wodę”. Kupujemy dobre (najczęściej drogie) dodatki, aromaty, atraktory i składniki miksów. Komponujemy własny miks, wbijamy jajka, dodajemy poszczególne dodatki oraz miks, wyrabiamy ciasto... no i zaczyna się... Okazuje się, że kulki nie chcą sie rolować, ciasto sie rozpada, zbytnio sie klei, posiada tzw. pamięć; podczas gotowania puchną, odkształcają się, a jak już nawet uda się „coś” zrobić, to po wysuszeniu wygląda to bardzo mizernie i bynajmniej nie chodzi tu tylko o walory wzrokowe. Kulka albo prawie nie pachnie, albo znowuż pachnie całkiem inaczej niż oczekiwaliśmy. Nad wodą okazuje się, że jak chcemy ją przedziurawić, to albo sie rozpada, albo jest tak twarda, że nawet wiertełkiem ciężko ją przedziurawić. Próbujemy dojść co jest tego przyczyną, dlaczego tak się dzieje. Robimy kolejne próby, zmieniamy proporcje, składniki, ale dalej nie wiele nam z tego wychodzi. W efekcie po wielu próbach, straconych kilkuset złotych, jesteśmy w punkcie wyjścia, a koledzy w tym czasie siedzą nad wodą i łowią karpie na kupne kulki.
Na szczęście nie zawsze nasze próby wyglądają aż tak tragicznie, ale bardzo rzadko jesteśmy z nich choćby w niewielkim stopniu zadowoleni. Co zatem zrobić, aby nasze pierwsze kulki przysporzyły nam jak najmniej kłopotów, a najlepiej wcale?
Otóż trzeba zrobić wszystko, aby zminimalizować ryzyko popełnienia błędów, a błędy możemy popełnić praktycznie wszędzie: przy komponowaniu miksu, wyrabianiu ciasta, rolowaniu kulek, gotowaniu, a nawet suszeniu. W związku z tym wszystkim początkującym doradzam, aby stosowali sie do następującego schematu postępowania:
I. Opanowanie techniki rolowania kulek - kupujemy gotowy miks (z tych tańszych) i próbujemy zrobić z niego kulki neutralne (bez dodatków smakowo-zapachowych, konserwantu, słodzika...); nabieramy doświadczenia w rolowaniu, sposobie wyrabiania ciasta (odpowiednia twardość, konsystencja...); tworzymy swoje „stanowisko pracy” - jeżeli pojawiają się niewielkie problemy, możemy je łatwo wyeliminować (zmiana konsystencji, gęstości ciasta, zmiana sposobu rolowania itp...)
II. Pierwsze kulki zapachowe - W oparciu o ten sam miks robimy kulki zapachowe, dodając aromaty, atraktory, konserwant, słodzik itp... (należy pamiętać, że te dodatki mogą mieć znaczący wpływ na parametry ciasta)
III. Dobre i skuteczne kulki z gotowych przepisów - kupujemy dobry miks do kulek przynętowych i w oparciu o dobre, sprawdzone przepisy staramy się zrobić skuteczne kulki przynętowe (tu mogę polecić nasze przepisy na stronie www.kulkiproteinowe.pl w dziale porady)
IV. Kulki w oparciu o własne kombinacje smakowo-zapachowe - dalej w oparciu o gotowe, dobre miksy, staramy sie zrobić kulki o własnych kombinacjach zapachowych, próbując łączyć różne zapachy, dodatki, atraktory, aby uzyskać ciekawe i skuteczne kulki
V. Kulki z własnych miksów - próbujemy komponować swoje własne miksy i robimy z nich kulki – proponuję rozpocząć od komponowanie miksów w oparciu o tańsze (podstawowe) składniki, a następnie stopniowo je „rozbudowywać” .
Oczywiście do kolejnego etapu przechodzimy zawsze dopiero wtedy, kiedy poprzedni etap nie przysparza nam już żadnych problemów. Nie śpieszmy się !!! Lepiej wolniej i dłużej (nabierając stopniowo doświadczenia i wprawy) niż za szybko. Nawet kulki zrobione w I etapie (neutralne) możemy wykorzystać do nęcenia, a nawet na nie łowić – wystarczy je wcześniej zadipować lub zalać boosterem i użyć do nęcenia. Nic nam się nie zmarnuje.
Jak robić kulki od strony czysto technicznej postaram sie opisać w następnym artykule. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak życzyć wszystkim „rolującym” przyjemności z tego zajęcia i zadowolenia z jego efektów.
Artykuł umieszczony dzięki uprzejmości nowego Portalu Karpiowgo "Cyprinus Carpio" www.cyprinuscarpio.eu , gdzie wkrótce będzie stworzony osobny dział dla początkujących karpiarzy.
Marcin Krogulec